W Indiach każdego roku na świat przychodzi ok. 20 milionów dzieci. Władze szukają skutecznego sposobu na ograniczenie przyrostu naturalnego np. nagradzają bezdzietne małżeństwa, lub gdy para zdecyduje się na dziecko dwa lata po ślubie otrzyma od rządu 5 tysięcy rupii, a po trzech latach 7,5. Mimo to aż 85% młodych żon zachodzi w ciążę już w pierwszym roku po ślubie.
Jednak przyrost naturalny nie jest tu jedynym problemem. Szacuje się, że przez ostatnie 20 lat zostało zabitych około 10 milionów dziewczynek. Jedne zostają uśmiercone w wyniku aborcji, a część zaraz po porodzie. Wsypuje im się do ust i nosa piasek lub tytoń aby się udusiły. Znane są też przypadki zakopywania noworodków żywcem. W tradycji hinduskiej dziewczynkę uznaje się za gorszą od chłopca. Kobieta tu jako istota mniej inteligentna i niezdolna do wielu działań jest gorsza od mężczyzny. Najdziwniejsze jest to, że ta praktyka jest najpowszechniejsza wśród ludzi bogatych i wykształconych. Doprowadziło to do deficytu dziewczynek. Kolejny problem to dziecięce śluby. Mimo iż prawnie zakazane to ponad połowa indyjskich dziewcząt jest wydawana za mąż przed 14 rokiem życia. Nawet tak młoda żona musi spełniać wszystkie obowiązki małżeńskie.
Zmuszanie dzieci do pobierania się w tak młodym wieku i wkraczanie w dorosłe życie małżeńskie nie tylko odbiera im dzieciństwo ale i okalecza psychicznie. Do tego grupa osób w wieku 10-25 lat jest najliczniejszą zarażoną HIV/AIDS. Szkoły wyrzucają lub odseparowują chore dzieci a domy dziecka odmawiają przyjmowania. Nie mają dostępu do edukacji, a szansą na przetrwanie staje się ciężka często upokarzająca praca. Trzeba pamiętać też, że ten bogaty kulturowo naród wciąż boryka się z głodem i klęskami żywiołowymi.
J.D